sobota, 26 listopada 2011

Krasnolud

Dwarf, czyli krasnolud w pozie siedzącej.


Krasnal ogrodowy zaprezentowany przez Fantasy Flight Games z pozoru ma się dobrze, ale przeszkadzać może jego nieco przesadzona korpulentość. Mimo to trzyma się w klimacie podstawowej wersji gry prawie tak silnie, jak mocno dzierży swój gruby topór.

Znów niestety nie uświadczyliśmy swobodnie zwichrowanego płaszcza, ale za to ładnie zaprezentował się (jakiś) złoty symbol zdobiący jego plecy. Postać jest zdecydowanie zbyt pancerna, a wrażenie potęguje porównanie do rzeźb występujących w kolejnych dodatkach.

Widać tutaj jak metalicznie prezentują się opisywane przeze mnie kiedyś metaliki, bo nasz Krasnolud zwykł dbać o zbroję i polerować ją w każdej wolnej chwili. Niestety w moim obiektywie lśnią przez to aż za bardzo.

piątek, 25 listopada 2011

Złodziej

Grabi, łupi i ucieka: Thief. Czyli Złodziej z wąsem po same uszy.


Postać to znienawidzona przez graczy, którzy nie mieli szczęścia jej wylosować. Podczas gdy bezkarnie Złodziej biega sobie, plądruje wioski i okrada innych poszukiwaczy, styliści za karę ubrali go w różową koszulę. Szybko więc pod moim pędzlem zyskała ona nieco ciemniejszy odcień, aby nie budzić zbyt dużych kontrowersji.

Obyło się tutaj bez konwersji, bo mimo delikatnie krasnalowej rzeźby postać ma swój klimat. Doczepić się można jedynie tego, co ów złodziejaszek trzyma w swojej lewej ręce i jak dalece to odbiega od lekkiej złotej biżuterii oraz sznurów pereł. Przyznam szczerze, że przed malowaniem miałem problem z identyfikacją jego łupu. Może biegł tak szybko, że aż zaczął mu się topić?

Tak czy siak figurka jako jedna z niewielu cechuje się rzeźbą zatrzymaną w ruchu, co czyni ją bardziej atrakcyjną. Mimo modzie na brak proporcji jest jednym z ciekawszych modeli podstawowej wersji Talismanu.

piątek, 4 listopada 2011

Wróżka

Czyli mody na wodogłowie ciąg dalszy. W dzisiejszym odcinku: Prophetess.


Na szczęście w przypadku tej figurki dysproporcje tak nie rażą. Bujne włosy, może wytapirowane trochę i stąd całe to wrażenie (sic!). Prosta forma, przypominająca trochę pion szachowy zdaje się być nieco nudna i szczerze przyznam, że nie przekonuje mnie jej skromność.

Wystarczy jednak spojrzeć na rysunek postaci, aby dojść do wniosku, że się chyba rysownik z rzeźbiarzem pokłócił. Jak nie wiele trzeba było, aby dodać trochę dynamiki tej postaci, ale ktoś się uparł no i masz. Niestety nie odważyłem się, żeby poprawić naszej pani pozę, ale nie wykluczone, że jak długo będę na nią patrzył, to to w końcu zrobię.


Skoro tamci się nie dogadali, to ja również postanowiłem zrobić delikatne odstępstwo i uraczyć szaty Wróżki nieco innym odcieniem. To jeden z nielicznych grzechów jakie popełniłem przy interpretacji postaci, ale wybitnie mi ten nie-wiadomo-jaki kolor nie pasował. Myślę, że figurka dzięki temu zyskała na charakterze, ale jestem skory do polemiki.

Jakby kto pytał, to figurka ma równo 3cm.

czwartek, 3 listopada 2011

Wojownik

Na przekór wszystkim wojownikom staje: Warrior.


A dlaczego na przekór? Jeszcze tak przedziwnej postaci nie widziałem (mówię tu o formie). Jest tyle różnych pomysłów i wyobrażeń wojowników, od mężnych bohaterów po mroczne zabijaki, że trzeba było je wszystkie zignorować i zrobić coś takiego. Dosyć, że w jakiejś wykrzywionej i zupełnie niewalecznej pozie to jeszcze z wodogłowiem. Chyba do tej figurki mam największy żal, a raczej do jej pomysłodawcy.

Nie trudno się domyślić, że konwersji uległa broń. Oryginalna przypominała niestety wielkiego banana, który niepokornie (jak to banan) zawijał się ku górze. Na prostowanie takich elementów jest oczywiście sposób. Wystarczy przed malowaniem potraktować figurkę gorącą wodą i po uformowaniu ostudzić. Do poprawy miecza użyłem ostrego skalpela, którym wygładziłem i wyostrzyłem powierzchnię klingi.

W ruch poszły znowu metalizery, a żeby realistycznie pomalować miecz pokryłem go czarną farbą i zrobiłem jedynie lekki drybrush po całości. Płaszcz, podobnie jak w przypadku Wizarda, nie pozwalał na wielkie szaleństwa, więc większość zafałdowań widocznych na zdjęciu trzeba było namalować. Żeby zlikwidować nieco wodogłowie musiałem jak najbardziej przesunąć linię włosów i zaciemnić obszary wokół twarzy. Obawiam się, że to i tak za mało.

Żeby była jasność kompletna, wojownik przedstawiony na tej figurce jest równie nieudolnie przedstawiony na karcie postaci, więc gratulacje przedziwnej wyobraźni trzeba kierować do rysownika.

wtorek, 1 listopada 2011

Talisman - czy warto?

Zapytany w jednym z komentarzy jak się sprawuje nowy Talisman i czy różnice w nim to tylko karty i figurki, odpowiadam na pytanie.

Nie chciałem pisać kolejnej recenzji gry, bo tych jest dużo w internecie. Postaram się więc przedstawić sprawę od nieco innej strony. Od strony mechaniki gry i tzw. gameplay'u względem poprzedników. Znam najlepiej polską konwersję (czyli "Magiczny Miecz") to też skupię się na różnicach między nią a tytułowym Talismanem.

Balans

W Magicznym było tak, że jak los dopisał przy wyborze postaci, to już od samego początku mieliśmy grę ustawioną. Jeśli trafiły się po drodze jakieś potężne przedmioty, albo chociaż zaprzęg (który wiózł nam nieograniczoną ilość przedmiotów) ciężko było takiego gracza ruszyć. Zdarzały się oczywiście małe tragedie, które zmieniały losy rozgrywki, ale tych było jak na lekarstwo.

Talisman cechuje się wyśmienitym zbalansowaniem całej rozgrywki. Każdy więc ma równe szanse na początku i w zasadzie przez całość gry, bo nigdy nie wiadomo co się zaraz stanie. A wydarzenia mają bardzo dynamiczny wpływ na przebieg gry. Jeśli wylosuje się poszukiwacza, który jest magiem i może mieć cały czas trzy zaklęcia, nie oznacza to, że będziemy siać pogrom, aż do zwycięstwa. Wynika to z różnorodności tychże (niekoniecznie morderczych i złośliwych) oraz sytuacji w grze.