niedziela, 23 października 2011

Epoka modeliny

Przyszła pora na kolejne tworzywo do testowania, przyszła pora na modelinę.

Ale nie taką zwykłą, choć dostępną w "plastykach", czy chociażby w empiku.
Mowa tu o FIMO Classic.


Jak wiadomo modelina po obróbce termicznej staje się twarda jak dzwon, więc nie musimy jej ani moczyć, ani okrywać mokrymi szmatami na noc. Dostępna jest oczywiście w całej palecie kolorów i efektów, które nam są zupełnie niepotrzebne. Oprócz zgoła szalonych odmian Fimo dominują dwie podstawowe: Soft i Classic.
Soft już po krótkim pomęczeniu staje się miękki i gotowy do działania.
Classic wymaga więcej cierpliwości, ale dzięki temu potrafi oddać bardzo dobrze bardzo drobne szczegóły, a o to nam chodzi.

Po eksterminacji glinianego luda odzyskałem misternie przygotowany szkielet druciany oraz na nowo pokryłem go wątłym ciałem naszego przyszłego Krzyżowca.


Postanowiłem również pozbyć na pewien czas przyszłych rąk, aby odsłonić tors i ułatwić sobie pracę.

Już po pierwszej zabawie dała się jednak we znaki swoista gumowość modeliny i to, że przez cały czas chętnie pracuje ona całym ciałem mimo, że było ono już nieporównywalnie lżejsze od glinianego alter ego. Niewiele myśląc chwyciłem więc wstępnie uformowane body i z pomocą kąpieli we wrzątku utwardziłem przyszłą bazę. Teraz dopiero można zacząć pracę nad przyrostem masy i szczegółami.


Oddanie drobnych elementów oraz gładkość tworzywa mile mnie zaskoczyły, choć nie powiem, żeby opiewały one pracę bez wysiłku. Aby wyrobić widocznego na zdjęciu buta, choć nie wydaje się on być bardzo złożony, trzeba było powalczyć z materią, bo a to skrobaki nie chciały zacinać się w masie, a to uginające się tworzywo przemieszczało się potajemnie.

Nie były to może bardzo dramatyczne przeżycia, a myślę, że sam efekt wart jest wysiłku.



Ciekawostką też jest to, że różne kolory Fimo, nawet tego samego typu, delikatnie różnią się od siebie miękkością. Najlepiej ponoć sprawuje się modelina w kolorze szarym, dlatego pewnie nie było jej tam, gdzie się zaopatruję.
Zdecydowałem się więc na to, czego było najwięcej i w najbardziej neutralnym kolorze.

Aha! I lepi się wszystko strasznie do tego cholerstwa...

0 komentarze:

Prześlij komentarz