sobota, 29 października 2011

Talisman: Magia i Miecz


Czym jest "Talisman Magia i Miecz" analogowym graczom lubiącym fantasy nie trzeba mówić. Wszystkich innych, tytułem wstępu, odsyłam do stosownej lektury.

Przygodę z Talismanem rozpocząłem kilka lat temu. Sam świat znałem już od dzieciństwa, kiedy to na rynku polskim szalała jego pierwsza polska wersja, czyli "Magia i Miecz" oraz fantastycznie przerobiony przez naszych rodaków "Magiczny Miecz". To właśnie od niego się zaczęło.

Pierwsze edycje Talismanu posiadały kartonowe wizerunki postaci, dopiero od trzeciej twórcy zdecydowali się na wprowadzenie plastikowych figurek.
Po drodze odświeżono wygląd całej gry i po czwartej edycji doczekaliśmy się edycji czwartej poprawionej i właśnie o niej będzie mowa.

Razem z grą dostajemy figurki oraz karty postaci. Na szczęście już w pierwszym momencie mój bystry wzrok zauważył, że figurki nie są kolorowe. Ha! Tak nie będzie - pomyślałem i jak nigdy wcześniej zacząłem malować. I tak już kolejny rok.

A z czym mamy do czynienia?
Jeśli porównywać figurki do tych, które znamy choćby z Warhammera, to podobieństw trzeba by szukać na siłę. Figurki bowiem zrobione są z dość miękkiego plastiku i odlane zostały w całości z podstawką. Nie musimy więc nic kleić, ale jakość odlewu niestety spada, bo formy nie są już tak dokładne. Plastik natomiast jest mniej łamliwy, więc to ewidentny plus. Skala z jaką mamy do czynienia jest naprawdę niewielka, bo średnia wysokość talismanowej figurki sięga średnim warhammerowym zabijakom najwyżej pod pachę. Celowo nie precyzuję jej, bo (o zgrozo!) każda jest w nieco innej skali, co widać najlepiej porównując figurki z różnych części gry.

Figurki z podstawowej części mają swój charakter i utrzymane są w jednym klimacie, chociaż ewidentnie brakuje im czasem proporcji. Niekiedy też trzeba się naprawdę sporo napracować, by usunąć nadlewy po formie, żeby w ogóle móc zacząć jakąkolwiek pracę nad figurką. Na szczęście jakość rzeźbienia, proporcji i szczegółów cały czas wzrasta, a to cieszy. Polepszeniu ulegają również formy, których składania nie przechodzą już np. przez środek twarzy lub między drobnymi elementami ubioru.

Ja postanowiłem, że malowanie moich figurek będzie możliwie najwierniej przedstawiać wizerunki malowane na kartach postaci, aby łatwo móc je identyfikować na planszy. Jednocześnie staram się, by malowanie to było na coraz lepszym poziomie. O technikach, których używałem opowiadać będę przy okazji prezentacji każdego z poszukiwaczy, bo tak ich zowią.

Zapraszam więc do śledzenia wyników moich zmagań z figurkami do Talismanu, które na bieżąco dodawane będą do figurkowej bazy zgodnie z częściami gry.

Więcej o samej grze poczytać można również w moim wpisie: Talisman - czy warto?

4 komentarze:

quidamcorvus pisze...

Ha, też miałem Magiczny Miecz (i wszystko co w Pl do niego wydali), wiele godzin graliśmy z bratem i kumplami. Potem rozpoczęła się przygoda z Warhammerem.
A nowa edycja T: MiM wciąż mnie kusi ;)

Czekam na zdjęcia pomalowanych modeli :)

quidamcorvus pisze...

I pytanie techniczne, jak zrobiłeś guzik (w prawym dolnym rogu) odsyłający do góry strony?

Big Forehead pisze...

Też zawsze wspominam godziny przegrane w Magicznego z łezką w oku. Teraz, mimo swojego wieku, gości u mnie cały Talisman, więc czekam z niecierpliwością na kolejny dodatek ;)

Zdjęcia już niebawem.

Big Forehead pisze...

Java script wstawiony w gadżeta HTML/Java script.

Prześlij komentarz